6.07.2015

{00} Przyjedź do mnie, Layken.

      Dziewczyna siedziała oparta na łokciach tuż przed podręcznikiem do biologii, gdy do pokoju wbiegł zdyszany ojciec. Layken uniosła lekko głowę i uśmiechnęła się ciepło, choć wiedziała co zaraz nastąpi i gdzieś tam w środku czuła już jaką karę może dostać za swoje dzisiejsze postępowanie. Modliła się w duchu, by ojciec miał dobry humor.
       Hej, tato. Dlaczego jesteś taki zmęczony? – spytała łagodnie i zamknęła leżącą przed nią książkę.
       Cześć córeczko, byłem na siłowni razem z moim znajomym i cóż, moja kondycja nie jest już tak dobra jak kilka lat temu, ale wypracuję to – zaśmiał się cicho i spojrzał na podręcznik – a jak tam u ciebie kochanie? Umiesz już wszystko na jutro?
      Nastolatka połknęła zbierającą się w jamie ustnej ślinę i odwróciła wzrok. Słysząc wymagający ton głosu ojca jej wcześniej budowana pewność siebie rozpadła się jak niestabilny domek z kart. Ręce zaczęły się pocić, a w uszach dudnił dźwięk bijącego serca.
       Bo wiesz tato, byłam dzisiaj razem z Gigi na zakupach i trochę się zasiedziałyśmy, przez co wróciłam później ze szkoły. Nie nauczyłam się wszystkiego, ale oczywiście nadrobię to! Posiedzę trochę dłużej i wszystkiego się nauczę, obiecuję – wyszeptała i spojrzała na surową twarz mężczyzny.
     Widziała zawód i wściekłość czającą się w jego oczach. Bała się i nie potrafiła okiełznać tego dzikiego uczucia, gdy ten ściskał nerwowo dłonie w pięści.
       Córeczko, chyba źle się zrozumieliśmy po twoim ostatnim wybryku. Jasno podkreśliłem, że możesz wychodzić zawsze, tylko nie wtedy, gdy masz ważny sprawdzian następnego dnia. Jestem wyrozumiały i rozumiem, że masz swoje potrzeby, przecież masz osiemnaście lat i to jasne, że chcesz iść na zakupy, ale tylko musisz robić to zawsze wtedy, gdy masz coś ważnego do zrobienia? – warknął, przez co dziewczyna skuliła się na czarnym fotelu – Kiedy wróciłaś?
      Podszedł bliżej biurka i nachylił się w stronę nastolatki.
       Pół godziny temu – szepnęła cicho.
      Wszystko stało się tak szybko, że Layken nawet nie zdążyła zareagować. Mężczyzna złapał ją za włosy i drugą dłonią ścisnął, a następnie z całej siły uderzył jej policzek. Najpierw ból rozszedł się wzdłuż jej twarzy, a tuż po chwili szok zawładnął jej ciałem. Czuła, że dostanie karę, ale nie spodziewała się czegoś tak okropnego, myślała raczej o szlabanie na tydzień. Wyszarpnęła się z luźniejszego już uścisku ojca i spojrzała z wściekłością na jego twarz. Wydawał się być zszokowany, ale dziewczyna nie była już niczego całkowicie pewna. Przed chwilą zwątpiła w stworzony w jej głowie świat, świat w którym tato nie bije swoich dzieci.
       Ja przepraszam córeczko, nie wiem jak to się stało, zdenerwowałem się i... jąkał, czym jeszcze bardziej denerwował swoją córkę.
       Przed chwilą mnie uderzyłeś, a teraz nawet nie potrafisz skleić jednego, prostego zdania? – krzyknęła i przysunęła się do dużo wyższej sylwetki ojca.
      Brunetka pragnęła się rozpłakać, ale wiedziała, że nie zrobi tego przy nim. Nie chciała, by wiedział jak bardzo ją zranił. Mężczyzna jakby przeczuwając co siedzi w jej głowie, odwrócił się na pięcie i wybiegł z pomieszczenia. Nastolatka szybkim krokiem ruszyła tuż za nim i ruchem jednej ręki zatrzasnęła drzwi. Usiadła na zimnej podłodze i schowała głowę w dłonie. Miała wrażenie, że to co wydarzyło się przed chwilą po prostu jej się przyśniło, a za kilka chwil obudzi się i zaśmieje się cicho z głupot, które tworzą się w jej głowie.
      Jednak to nie nastąpiło, a ból nadal pochłaniał połowę jej twarzy. Jedyną osobą, która mogła jej w tej chwili pomóc był Justin i to właśnie o nim po chwili pomyślała. Podniosła głowę w poszukiwaniu telefonu, a gdy tylko zlokalizowała go łóżku, szybko podniosła się i podbiegła do urządzenia. Przejechała palcem po ekranie blokady i wybrała numer. Kilka sygnałów wystarczyło by chłopak wyczuł wibracje w swoich spodniach. Po kilku sekundach Layken usłyszała wesoły głos bruneta i głośną muzykę w oddali.
       Hej Ken, co u ciebie? – krzyknął, by dziewczyna ze spokojem mogła go usłyszeć.
       Justin? – spytała i przełknęła łzy, które z oczu zaczęły wpływać prosto do jej ust.
       Layken, ty płaczesz? Co się dzieje skarbie?
      Słysząc zatroskany głos nie mogła opanować swoich emocji. Wybuchnęła płaczem prosto w słuchawkę czym jeszcze bardziej zmartwiła swojego przyjaciela.
       On mnie uderzył, rozumiesz?! Uderzył!
      Umysł chłopaka powoli przyswajał nowe informacje i z każdą sekundą, którą zdawał się je bardziej rozumieć jego wolna lewa dłoń zwijała się w silny uścisk. Nie rozumiał jak to mogło się stać i jakim palantem okazał się jej ojciec. Widząc zdezorientowane miny towarzystwa, w którym się znajdował machnął tylko ręką i ruszył w stronę małego lasku.
      Layken leżała na łóżku zwinięta w kokon i czekała na jakikolwiek odzew ze strony przyjaciela. Miała nawet odsunąć urządzenie od ucha, by sprawdzić czy połączenie nadal trawa, gdy usłyszała zachrypnięty głos brązowookiego.
       Przyjedź do mnie, Layken.
      Nastolatka otworzyła szerzej oczy i podniosła się do pozycji siedzącej.
       Boże Justin, gdyby to było takie łatwe  wyszeptała czym wywołała uśmiech na ustach bruneta.
       To jest łatwe. Kupię ci bilet, zapakujesz walizki, uciekniesz ojcu i jesteś u mnie.
      Pewność w jego głosie wywołała u Layken napad śmiechu. Miała wrażenie, że od ich ostatniej rozmowy jej przyjaciel wypił zbyt dużo napoi alkoholowych.
       Połóż się.
      Władczość w głosie chłopaka sprawiła, że dziewczyna posłusznie ułożyła się na miękkiej pościeli.
       A teraz wyobraź sobie, że jesteś tutaj ze mną, w Los Angeles. Chodzimy razem na imprezy, na zakupy i robimy twoje ulubione ciasteczka o których potrafisz opowiadać mi godzinami. Całe dnie spędzamy razem, dotykasz moich tatuaży, które tak kochasz. Może nareszcie opowiem ci o znaczeniu każdego z nich? Nie boisz się burzy w nocy, bo jestem wtulony w twoje plecy, za to ja nie nudzę się przy moich znajomych, bo cały czas jesteś obok mnie i jak zawsze mamy miliony tematów do rozmowy. Czy to nie piękna wizja, skarbie?
      Oboje mieli zamknięte oczy i oboje się uśmiechali. Layken na łóżku, a Justin w małym lasku, w jedynym miejscu gdzie mogli spokojnie porozmawiać. Cieszyła ich ta wizja, gdzie każdy mógł czerpać swoje własne korzyści.
       Przemyślę to, Justin.
      Wyszeptała i nie czekając na reakcje przyjaciela zakończyła połączenie.
      Chłopak zdziwiony odsunął telefon od ucha. Był pewien, że dziewczyna powie definitywne nie. Zaskoczyła go co, jeszcze bardziej go nakręciło.

     „Jak tylko tutaj przyjedzie, trochę się zdziwi”        

      Z uśmiechem na ustach i myślą przewodnią wyszedł na wielkie pole, gdzie odbywała się impreza, którą organizował jego znajomy. Dopiero teraz miał co świętować.


*****
Hustler, czyli dla mnie coś zupełnie innego.
Nie mogę tego nazwać rozdziałem powiedźmy, że to taki wstęp.
Mam nadzieję, że przyjmiecie mnie ciepło i będę mogła się rozwijać pod 
Waszym czujnym okiem.
Czekam na opinie i
Do następnego :)

8 komentarzy:

  1. O boże dziewczyno mega mi się podoba:) fajny początek i Czekam na dalszych akcji @lets_over_again

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham juz to opowiadanie, czekam z niecierpliwością na kolejny post :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z osobą powyżej <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! Bardzo fajnie mi się to czytało, chcę więcej! <3 Zapraszam do siebie: http://anotherstrorycaroline.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny początek! Lubie takie blogi, które skrywają trochę niepewności ;)
    Trochę naciągane, ale wciąż ciekawe
    do następnego

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne :) czekam na następne :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest idealne! Btw jaka piosenka jest w zwiastunie?:)

    OdpowiedzUsuń

Layout by selenuhl